„Przerwanie milczenia oznacza
demontaż systemu zaprzeczeń,
którego używaliśmy, żeby chronić
siebie. Oznacza to spojrzenie w dół
pod zapadnię i przyznanie się do
strachu przed tym, że może się ona
w każdej chwili otworzyć.”
T.Cermack
Odkąd psychologia systemowa zaczęła zdobywać swoich zwolenników, i nastał czas spoglądania na rodzinę jako system, składający się ze związanych ze sobą więzią, krwią oraz wspólnymi przeżyciami ludzi, którzy ze względu również na swoją indywidualną wartość tworzą różną od siebie, ale niejednokrotnie bardziej złożoną wspólnotę „wartość” w postaci rodziny, problem lub trudność jednego z jej członków staje się problemem całej rodziny. Niestety, intensywność zależności i wzajemnego wpływu nie tylko sprzyja pogłębieniu relacji co zdaje się być cenne. Często toksyczność kontaktu, dysfunkcje poszczególnych członków rodziny są zarzewiem nie tylko konfliktów między członkami rodziny, ile konfliktów wewnętrznych współmieszkańców, którzy z jednej strony nie mają zgody na zachowanie, któregoś z nich, a z drugiej troska o osobę, która nadszarpuje zaufanie, która szkodzi sobie, własnemu zdrowiu, zatraca siebie, nie pomnaża swoich możliwości, wywołuje lęk i strach, przyczynia się do cierpienia rodziny i ponoszenia przez nich kosztów nie tylko materialnych, przede wszystkim emocjonalnych i psychicznych staje się silniejsza niż troska o własne dobro. Tym samym dzieci pochodzące z rodzin dysfunkcjonalnych, w których uzależnienie staje się chorobą rodziny ponoszą koszty rozwijania się, dojrzewania i życia w otoczeniu nadużywających alkohol lub uzależnionych od niego rodziców.
Ucieczka na rzecz alkoholu
Wzrastające w rodzinach alkoholowych dzieci uczone są żyć zgodnie z „trzema zasadami”, o których wspomina m.in. Claudia Black w swojej książce pt.: „It will never happen to me”, mianowicie „Nie rozmawiaj. Nie ufaj. Nie odczuwaj.”. Faktem jest, iż podobne zasady funkcjonują w wielu, na pozór normalnych rodzinach, których problem uzależnienia nie dotyczy. Jednak nie da się przejść obojętnie wobec tego, że większość DOROSŁYCH DZIECI ALKOCHOLIKÓW charakteryzuje się pewnym szczególnym zestawem cech, które być może nie w każdym przypadku występują wszystkie w jednakowej formie, bowiem nie każde dziecko alkoholika wychowywało się w takiej samej atmosferze, jednak łączy ich jedno z pewnością – na pewnym etapie życia zostali opuszczeni przez rodzica, lub rodziców na rzecz alkoholu. Mimo, iż ich matki czy ojcowie fizycznie byli obok, to nie mogli czuć się bezpiecznie w ich towarzystwie – lęk, niepewność względem stanu upojenia alkoholowego w jakim wrócą, strach przed konsekwencjami, wstyd względem kolegów, sąsiadów czy dalszej rodziny, poczucie zagubienia lub nadmierna odpowiedzialność za opiekę nad pijanym rodzicem i często zagubionym rodzeństwem, emocje tj. złość, smutek, rozżalenie, zawód, strach, czy radość z własnych sukcesów – które były tłumione i nie miały prawa wyjść „na światło dzienne”, bo przecież to co czuję „nie jest ważne”. „Bardziej istotne” jest aby nie zdenerwować pijanego, aby nie przeszkadzać mu w odpoczywaniu po „ciężkim” dniu czy wieczorze, aby załatwiać za niego obowiązki, kryć jego nieobecności w pracy dzwoniąc z tłumaczeniami do szefa, i opiekować się i podtrzymywać rodzica, który jest trzeźwy.
Z powyższych argumentów, które nie są jedynymi, ale często wybrzmiewającymi w wypowiedziach Dorosłych Dzieci Alkoholików można zauważyć, iż życie ich często skupia się wokół stania na straży nie ujawnienia tajemnicy alkoholizmu rodzica, takie pokłady energii, jakie trzeba włożyć w ukrywanie tego co dzieje się w domu odbiera człowiekowi szanse i siłę na zadbanie o siebie, na zastanowienie się nad swoimi potrzebami, które najczęściej są bagatelizowane, spychane na dalszy plan, bo przecież „bez tego czy tamtego” można się obejść, a pijana mama czy pijany tata potrzebują pomocy. Takie myślenie nie jest obce osobie, która patrzy na kogoś kogo kocha mimo bólu jaki jej sprawia.
Nie chciałabym, abyśmy używali pojęcia DDA w celu przypisywania takiej etykiety osobie wyłącznie nie radzącej sobie z codziennymi problemami, bez ambicji czy uciekającej przed światem, która pochodzi z rodziny alkoholowej. Są ludzie, którzy świetnie radzą sobie w życiu po opuszczeniu rodzinnego domu, w którym alkohol stanowił cześć codziennej egzystencji, takie osoby często są tak zrażone do używek, że głośno manifestują swoją odrazę wobec alkoholu, zapierają się, iż nigdy nie popadną w uzależnienie, mimo, iż późniejsza rzeczywistość bywa inna. Ale czy to świadczy, iż przeszłość w której wzrastali nie ma wpływu na ich obecne funkcjonowanie? Czy można zapomnieć codzienne awantury, poszukiwania, budzenie się i chodzenie spać z lękiem, uczuciem zawodu i poczuciem osamotnienia, braku zaufania wobec najbliższych, a co dopiero wobec innych ludzi? Bo jak ufać komuś, kto ciągle zawodzi? Jak przekonać się do innych ludzi, do ich uczciwości, szczerości, sympatii gdy od dziecka czujesz się oszukiwany, i pozostawiony sam z własnymi problemami, a stawiane oczekiwania wobec Ciebie są nieadekwatne do wieku, dojrzałości, możliwości. Stajesz się wtedy najczęściej albo nadmiernie odpowiedzialny, albo bezradny. Obie opcje są bardzo obciążające. Nie jest dla Ciebie czymś naturalnym przyznawania się do porażek, do proszenia o pomoc, może Ci się wydawać, iż nie masz prawa absorbować sobą innych, zabierać im czas, bo nie jesteś tego wart lub obawiasz się, iż zostaniesz odrzucony, więc „po co uprzedzać fakty”? Takie myślenie najczęściej potęguje ową samotność, i odbiera możliwość pomocy samemu sobie.
Pomoc osobie uzależnionej
W sytuacji gdy problem alkoholowy lub innego uzależnienia dotyka rodzinę, najczęściej mówi się o potrzebie pomocy osobie uzależnionej, niejednokrotnie obwinia się bliskich za brak reakcji lub nieumiejętność skłonienia do leczenia. Nie ma nic mylnego i niejednokrotnie bardziej obciążającego rodzinę. To uzależniony musi zauważyć swój problem i zechcieć ewentualnie skorzystać z pomocy za namową rodziny, która tak naprawdę w ciągu jego uzależnienia pomaga mu w taki sposób jaki potrafi. Dzieci osób uzależnionych przejmuję charakterystyczne role w rodzinie, jednak nie tak jak w „normalnych” rodzinach, gdy młodzi ludzie kontrolowanie przybierają role adekwatnie do wieku i sytuacji, często świadomie, wykorzystując je dla własnych celów, w rodzinach alkoholowych dzieci nie rozważają, nie kalkulują czy w danej sytuacji będzie dla nich lepsze wcielić się w rolę bohatera, maskotki rodziny czy np. kozła ofiarnego. Dojrzewają i wzrastają w rolach, które wykształciły się w stresującej, alkoholowej atmosferze i były jedynym dla nich znanym sposobem przetrwania i radzenia sobie z adaptacją do niezależnych od nich warunków. Niestety, nieświadomi swoich zachowań funkcjonują w nich również w dorosłym życiu, odbierając sobie szanse na wyzwolenie od nich, ponieważ sami nie potrafią zauważyć często schematów, które powielają w relacjach z innymi ludźmi, tym samym zabierając sobie szansę na osiągniecie satysfakcjonujących kontaktów oraz poczucia bycia „dawcą”, ale i „biorcą” w relacjach.
W związku ze świadomością potrzeby pomocy w uporaniu się z przeszłością, ale przede wszystkim w końcu w rozpoczęciu bardziej spokojnego, radosnego, bezpiecznego i zadowalającego życia, nie okupionego ciągłym stresem, nadmierną odpowiedzialnością lub beztroską, graniczącą z samodestrukcją, w prawie każdym mieście, w większym miasteczku funkcjonują grupy samopomocowe Dorosłych Dzieci Alkoholików, które gromadząc się wspólnie, dają szansę na spojrzenie na siebie oczami innych DDA, którzy pomogą zauważyć trudności lub słabości celem ich zweryfikowania, rozpoznania, poprawienia, aby każdy dzień nie był tak naprawdę walką o siebie, ponadto w końcu pozwolą poczuć bliskość z innymi, zauważyć, iż można zaufać komuś, otworzyć się na niego i zyskać akceptację, zrozumienie. Czyli to czego dzieciom osób uzależnionych brakuje coraz bardziej z każdym dniem ich życia.
Joanna Bogunia
Bibliografia:
1. T.L.Ceremak, J,Rutzky , Czas uzdrowić swoje życie, Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych
2. B.T. Woronowicz, Geneza, terapia, powrót do zdrowia, Media Rodzina Parpamedia, Warszawa 2009